Wystrzał z polskiego szampana
Mamy w tym swoje zasługi i wierzymy, że bez naszego á la Grodziskiego nie byłoby PINTY. 1666 butelek piwa o pojemości 0,33 litra, szybko sprzedanych w 2010 roku po 5 zł za butelkę, obudziło w nas wiarę, że rzemieślnicze piwowarstwo ma w Polsce przyszłość. To była też inspiracja dla innych. Dlatego browarów w Polsce jest dziś już trzy razy więcej niż lokali gastronomicznych przy Piotrkowskiej.
Pamiętajcie o tym, że za spust rewolucyjnej strzelby pociągnęło lekkie, wędzone piwo przez niektórych pogardliwie określane jako „woda po parówkach”. Pokazało, że w piwowarstwie – oprócz schlebiania masowym gustom – nadal można stawiać na jakość i wyjątkowość, ale też tradycję. Pasmo porażek, za jakie uważamy zamykanie kolejnych zasłużonych browarów i sprowadzenie piwa do jego jasnej i ciemnej wersji zostało przerwane.
Grodziskie nie jest i pewnie nie będzie ulubionym piwem Polaków, Niemców, czy Amerykanów. Nie zmienią tego wygrane plebiscyty, konkursy i festiwale. Nadal pozostanie niszowe. Jednak ostatnie 15 lat pokazało, że zasługiwało na reanimację bardziej niż Blanka na reprezentowanie Polski w Eurowizji.